Flaga powiewa na balkonie, można posłuchać:
Muszę się przyznać, że wczoraj nierozważnie zajrzałam na blog pana Szostkiewicza. Przeczytawszy tylko pobieżnie (dokładnie nie dałam rady- tortura) poczułam potrzebę wzięcia prysznica by zmyć z siebie jad i nienawiść, którą mogłam się tam "umazać". Jak to ludziom, Polakom przeszkadza nawet beatyfikacja Jana Pawła II! Brrr, więcej tam, ani w żadne podobne miejsce nie zajrzę. Dla zdrowia psychicznego.
Taka właśnie zajadłość i małość doprowadziła przed laty do rozbiorów Polski. Męczy mnie pytanie- to taka wada narodowa, czy inne nacje też tak mają ? Obawiam się, że my jako Polacy w tym celujemy.....
No i jeszcze troszkę historii dla tych, których wiedza historyczna jest na poziomie wiedzy naszego obecnego prezydenta ;) :
To też warto obejrzeć. :)
OdpowiedzUsuńMam,jak wszyscy Polacy,a w każdym razie większość szacunek dla Konstytucji,a więc ten dzień dla mnie jest też świąteczny,a nawet podwójnie,(mój brat ma w tym dniu urodziny).
OdpowiedzUsuńCo do Jej pierwszeństwa i wielkości istnieją spory np. ponoć wcześniej była uchwalona Konstytucja na Korsyce,co przeczytałam u Wachmistrza.
Nie roztrząsam tego zbytnio,bo wpływu na to nie mam.
ps. Małgosiu, ja też nie zaglądam na ten blog, już dawno mi się wydaje,że nosi znamiona kunktatorstwa:"Panu Bogu świeczkę i djabłu ogarek".Musisz jednak wziąć pod uwagę,że dziennikarze za wszelką cenę muszą się utrzymać z tej pracy.
Pozdrawiam majowo.
Babko, w takim razie najlepsze życzenia urodzinowe dla Brata. :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą Korsyką. Muszę poczytać u Wachmistrza. Podeślesz mi link do jego bloga?
Co do dziennikarzy, ich opinii i opinii towarzystwa, które zgromadzili wokół siebie, to mnie przeraża ludzka zajadłość, te wszystkie złe emocje wyrzucane z siebie bez refleksji, ta niemożność znalezienia pozytywów nawet tam, gdzie może nie do końca nam wszystko pasuje. To zresztą jest szerszy problem. Rozciągnęłabym to na przykład na podejście do lustracji i paniczny lęk przed otwarciem archiwów IPN. Ostatnio znajomy mi powiedział, że jego znajoma pracująca w US żaliła się, że nie nadążają czytać donosów. Są nimi zasypywani. Ja gdzieś tu widzę wspólny mianownik. "Mali", podli ludzie , pełni jadu i nienawiści do wszystkiego, czego nie do końca rozumieją lub popierają, zamiast zająć się sobą, cieszyć się z życia, słońca na niebie i z wielu innych powodów, wylewają kubły pomyj na adwersarzy, szkalują, pomawiają, a w wolnych chwilach jakaś część z nich pisze donosy. W PRL było też sporo kapusiów, którzy "przypadkowo" coś usłyszeli, zobaczyli , z "troską" podejrzewają i dlatego "życzliwie" donoszą. Przecież oni się nie pozapadali pod ziemię. Są wokół nas i dziś zużywają atrament w długopisach na anonimową korespondencję z urzędnikami. Niestety ta zaraza dotknęła wszelkich środowisk i teraz odkręca się przysłowiowego kota ogonem uznając, że ofiarom PRL może i należy się uznanie, ale i oprawców należy po ludzku zrozumieć i wybaczyć. Bo liczą się "niuanse".
małgorzato jak możesz daj mi namiar na Szostkiewicza
OdpowiedzUsuńZbigniewie, wysłałam Ci na e-maila. :)
OdpowiedzUsuń