Wczoraj sobie z Werą poszalałyśmy. Napiekłyśmy ciasteczek. Takich niby zwykłych maszynkowych. Wera bardzo lubi i od jakiegoś czasu mnie namawiała. Choremu dziecku trzeba sprawiać choć takie małe radości wiec wiadomo- kierunek kuchnia.
Na nerwy i smutki najlepsza robota. Oto efekt wczorajszych prac wieczorowych (tych poza-kulinarnych) :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz